Starożytne sarkofagi skradzione w 2012 roku w Egipcie znalazły się w Izraelu
na podstawie art., Gabe Fisher z komentarzami Annmedia z Jerozolimy
Mimo, że sarkofagi starożytne zostały przecięte na pół, nie można było zwieść urzędników Urzędu ds. Starożytności Izraela kontrolujących sklepy Starego Miasta w Jerozolimie: dwie starożytne egipskie drewniane wieka trumienne , pochodzące z XIV wieku p.n.e. wcześniej skradzione w Kairze znalazły się w Jerozolimie.
Kto dokonał kradzieży i kto przewiózł egipskie pokrywy trumienne do sklepu w Jerozolimie, pozostaje na razie tajemnicą. Ale sposób, w jaki wieka dotarły do Izraela, jest nieco jaśniejszy. Według jednego z raportów przemycono je z Egiptu do Dubaju, a następnie wysłano do Izraela w celu odsprzedaży w ramach obecnie zamkniętej luki w prawie izraelskim. Nie wiadomo, czy podróżowali drogą lądową, morską czy powietrzną, ale wybór miejsca – izraelskiego rynku antyków – był przemyślany.
Grabieże stanowisk archeologicznych na Bliskim Wschodzie są tak stare, jak same starożytne miasta i cmentarze. W przeszłości – z wyjątkiem grabieży grobowców bogatych i potężnych – była to tylko forma recyklingu, ponieważ drogi metal i przedmioty egzotyczne były przywracane do obiegu spoza grobu.
Ale co najmniej 300 lat temu przedmioty te zaczęły być ponownie nazywane „antykami”, uważanymi za cenne i niezastąpione artefakty, które zapewniają wiedzę i namacalne połączenie z niedostępną w inny sposób przeszłością. Ta ewoluująca świadomość doprowadziła do zbierania antyków w imię konesera, a następnie do narodowej chwały i stypendium. Ale kolekcjonowanie było również ograniczone – czasami ledwo – przez prawo imperialne, a następnie krajowe. Dziś mozaika lokalnych przepisów i umów międzynarodowych ogranicza nielegalne wykopaliska, sprzedaż i import antyków.
W reżimach nacjonalistycznych w krajach takich jak Irak sprzedaż antyków była surowo zabroniona. Ale po upadku Saddama Husseina rabusie swobodnie wędrowali po całym kraju, przewyższając liczebnie i oszałamiając kilku pozostałych strażników starożytności. Nie mniej wcześniej Saddam i jego świta od czasu do czasu zajmowali się przedmiotami o wartości muzealnej zabierając je do domów prywatnych zostawiając po sobie obraz księżycowy. Po upadku władców reżimu w Iraku, Libii czy w Egipcie zapanował chaos również na rynku antycznym i muzealnym.
Przykładem może być sytuacja w Egipcie kiedy po upadku reżimu ludność postanowiła zabrać sobie co im się należało, w ich mniemaniu, okradając sklepy ale również muzea, cmentarze oraz słynne Muzeum Egipskie w Kairze. Grabieże są szczególnie powszechne w kultowych miejscach jak na przykład w piramidach w Gizie.
W tym samym czasie sytuacja bezpieczeństwa w Izraelu wciąż gwarantowała bogatym turystom kupno antyków w sklepach na Starym Mieście. Nawet właśnie ta sytuacja arabskiej wiosny była zbawienna dla handlarzy. Wieka na trumny to tylko jeden przykład cennych skarbów, które w tajemniczy sposób pojawiły się na izraelskim rynku. Wcześniej rynek izraelski był zapełniony artefaktami z Iraku. Można było u znajomych w ich sklepach z antykami dotykać np. tabliczek babilońskich.
Izrael od dawna jest jednym z niewielu krajów Bliskiego Wschodu, w których legalne jest sprzedawanie i kupowanie antyków. Ustawa o starożytności kraju , przyjęta w 1978 r., Stanowi, że wszystkie przedmioty powstałe przed 1700 r. Są antykami i należą do państwa. Ale prawo stanowi również, że kolekcje zgromadzone przed ustawą uchwaloną w 1978 roku mogą być sprzedawane przez licencjonowanych sprzedawców. W związku z tym dealerom udało się zabezpieczyć niekończącą się kolekcję artefaktów ze zbiorów „sprzed 1978 r.” Dzięki kreatywnemu inwentaryzowaniu.
Każdego roku turyści szukający pamiątek i kolekcjonerzy szukający poważnych artefaktów wydają miliony w sklepach z antykami w Jerozolimie i Jaffie. Większość przedmiotów w ofercie to garnki z Izraela i Zachodniego Brzegu, sprzedawane za kilkaset lub tysiące dolarów: monety i skarabeusze (wiele, jeśli nie większość, podróbki), figurki z kamienia lub ceramiki, kawałki szkła i kości słoniowej i tym podobne . Mniejsza liczba, jak egipskie wieka trumienne, pochodzi z dalszej części świata.
Profesor Morag Kersel z DePaul University szczegółowo zbadał, jak działa lokalny przemysł antyków. Można powiedzieć ,że jest to kolejny z niezliczonych przykładów izraelsko-palestyńskiej współpracy gospodarczej. Przemysł składa się z palestyńskich nadzorców z pewną wiedzą na temat stanowisk archeologicznych i popytu na rynku, którzy wysyłają gangi zawodowych łupieżców, zarówno Izraelczyków, jak i Palestyńczyków, do miejsc na terenie całego Izraela i Palestyny. Przykładem może być Sebasta i jej wykopaliska. Całe rodzinne gangi są usytuowane w domach okalających stanowiska archeologiczne. W dzień serwują zimne napoje turystom a w nocy idą do pracy. Towary są następnie przekazywane do palestyńskich pośredników, zwykle z wyższej klasy ekonomicznej lub z powiązaniami z jedną z dawnych rodzin sprzedających antyki, którzy następnie sprzedają artefakty Beduinowi (którzy również rabują i transportują antyki jako wieloletnie tradycje rodzinne) . W końcu sprzedają się dealerom, zarówno arabskim jak i izraelskim. Kersel odkrył, że ponad 50 procent handlarzy antykami to Palestyńczycy, a większość z nich działa na rynku od pokoleń. Zamożni Palestyńczycy z zagranicy są jednymi z najbardziej zapalonych kolekcjonerów.
Szkody z grabieży są ogromne, a patrole z Izraelskiego Urzędu ds. Starożytności mają przestarzałe formy działania. Już w 1989 r. Archeolodzy David Ilan, Uzi Dahari i Gideon Avni oszacowali, że od 1967 r. Zrabowano 6000 starożytnych grobowców w samej Judei. Łupieżcy szukali przedmiotów takich jak pieczęcie lub rzeźbione elementy architektoniczne.
Turyści kupujący przedmioty otrzymują licencję na eksport towarów, które są następnie wymieniane przez dealerów z nowo zrabowanymi przedmiotami. Mniejsze, rzadsze lub wyjątkowe przedmioty są często przemycane z kraju i odsprzedawane na znacznie większych rynkach w Genewie i Londynie, zwykle po okresie ochłodzenia. Tak zwane „gorące „przedmioty z Iraku wciąż czekają na swój czas. Drugą grupą złodziei są dyplomaci świeccy jak i duchowni transportujący materiały do kraju bez kontroli.
Jest to system pełen sprzeczności i fikcji prawnych, który od dziesięcioleci działa na korzyść wszystkich. Palestyńczycy i Izraelczycy zarabiają pieniądze; Izrael eksportuje nieodnawialny towar i sprzedaje się jako otwarte, kapitalistyczne bogactwo i dziedzictwo. Najlepsze przedmioty kupują kolekcjonerzy lub dyrektorzy do swoich muzeów. Jest to równanie ekonomiczne i polityczne. Wielką stratą dla naukowców i uczciwych archeologów pozostają same splądrowane , które są jak wydmuszki..
Zawsze istniało powiązanie między starożytnością a współczesną potęgą finansową kolekcjonerów także w Izraelu. Kolekcja Moshe Dayana, byłego szefa sztabu IDF, była szczególnie znanym przykładem. Dom Dajana który mieścił się pod Tel Awiwem był prawdziwym muzeum wypełnionym artefaktami, które nielegalnie wydobył z miejsc w całym Izraelu, Synaju i Gazie, często przy pomocy armii izraelskiej, a także tych, które uzyskał z Cypru, Jordanii i Iraku. Moshe Dayan sprzedawał antyki, handlował nimi ale i rozdawał cenne przedmioty do muzeów jak np. do Luwru.
Badanie przeprowadzone przez izraelskiego archeologa Raz Klettera wykazało, że od wczesnych lat 50. izraelscy urzędnicy archeologiczni wielokrotnie łapali Dayana na gorącym uczynku. Żądania jego zatrzymania zostały odrzucone na miejscu, a prośby urzędników do spraw starożytności i petycje kierowane do premierów i sądów pozostawały bez odpowiedzi. Byli zasadniczo bezsilni wobec tego bohatera narodowego, generała, członka Knesetu i ministra obrony. Ostatecznym oburzeniem i źródłem publicznych kontrowersji było to, że jego kolekcja musiała zostać zakupiona przez Muzeum Izraela od wdowy po jego śmierci w 1981 roku.
Przedstawicielem władzy , który samowolnie zabierał antyki nie był jedynie Dayan również burmistrz Jerozolimy Teddy Kollek był znanym „kolekcjonerem”. Słynne Muzeum Ziemi Biblijnej ( Bible Land ) zostało zbudowane, aby pomieścić kolekcję handlarza antykami Elie Borowski. Po tym, jak Muzeum Izraela odmówiło przyjęcia jego kolekcji z powodów etycznych sam wybudował sobie muzeum.
W ostatnich latach w Ziemi Świętej można było zobaczyć mniej widoczne związki między starożytnością a potęgą bogactwa i przekonań religijnych. Sąd w Tel Awiwie zakończył niedawno monumentalną sprawę przeciwko Odedowi Golan , inżynierowi i kolekcjonerowi antyków oraz rzekomemu fałszerzowi niektórych z najbardziej spektakularnych obiektów ostatnich lat, w tym kamiennego ossuarium lub skrzyni z kości, z napisem „James, syn Józef, brat Jezusa ”.
Odsłonięty z wielką fanfarą w 2002 r. Przez Discovery Channel i Biblijne Towarzystwo Archeologiczne (które produkuje popularny magazyn „ Biblical Archeology Review” ), ossuarium Jamesa zostało natychmiast ogłoszone jako dowód na to, że Jezus z Nazaretu był prawdziwy. Ale gdy tylko kostnica została wystawiona w Royal Ontario Museum w 2003 roku, uczeni zaczęli kwestionować, czy słowa „brat Jezusa” zostały dodane do istniejącego napisu, czy też wszystkie słowa zostały wyryte samowolnie.
Niezdarna praca izraelskiej policji zniszczyła liczne dowody na miejscu fałszerstwa , podobnie jak przekazanie artefaktów Golanowi. Większość badań naukowych nad przedmiotami wykazała, że inskrypcje były fałszerstwem, ale inne dostarczyły kuszących dowodów na ich prawdziwość. Sam Golan twierdził, że nabył artefakty przed laty od arabskich handlarzy w Jerozolimie i niczego nie wykuł.
Ostatecznie, po ośmiu latach, sąd w Tel Awiwie skazał Golana za nielegalne posiadanie antyków, ale uniewinnił go za fałszowanie artefaktów, jednocześnie ostrożnie stwierdzając, że ich autentyczność nie została udowodniona ani obalona. Ta decyzja była zawstydzająca dla Izraelskiego Urzędu ds. Starożytności i dla organów ścigania. Same obiekty pozostają zabezpieczone i są ukryte w magazynach przez Urząd Starożytności.
Israel Antiquities Authority twierdzi, że zwiększenie rozgłosu z tej sprawy pomogło ograniczyć inne grabieże. Rynek dla biblijnych artefaktów również został częściowo zatrzymany, a kolekcjonerzy są obserwowani. Niestety wielu kolekcjonerów donosi , że wydali miliony na podróbki. No cóż kupując gorące kartofle można się poparzyć.
Czy pomógłby legalny państwowy rynek antyków? Krytycy wskazują na przepełnione magazyny zasadniczo identycznych skorup z setek wykopalisk, które prawdopodobnie nie zostaną zbadane przez uczonych i pytają: Dlaczego nie sprzedać niektórych? Większość archeologów, takich jak David Ilan, obecnie dyrektor Nelson Glueck School of Biblical Archaeology w Hebrew Union College w Jerozolimie, pozostaje przeciwna, wierząc, że taki rynek „legitymizuje prywatny, podziemny handel”. David Ilan sugeruje, że „działy starożytności”” mogą i powinny nadal egzekwować obowiązujące przepisy i podawać złodziei do sądu. Powinny istnieć duże budżety na rozpowszechnianie informacji o grabieży, handlu i zbieraniu oraz zniesławianiu tych działań w kraju i za granicą. ”Według niektórych szacunków ponad 100 000 artefaktów są sprzedawane co roku w Izraelu.
W przeciwieństwie do tego nowojorski prawnik do spraw starożytności William Pearlstein twierdzi , że „zezwolenie na legalny prywatny rynek zbędnych przedmiotów jest lepszy od systemu powszechnej własności narodowej”. Nawet prof. DePaul, Kersel, wiodący specjalista od grabieży, zapytał, czy handlarze antykami są jedynie wykonując swoje prawo do wolnej przedsiębiorczości zagwarantowane w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ.
Na razie zatrzymane wieka trumien siedzą w klimatyzowanym pokoju, czekając na repatriację do Egiptu. A może już są w nowym muzeum Starożytności w Egipcie ?

zdjecie Israel Antiquities Authority