Po Polakach w Iranie pozostała pamięć i cmentarze. Ostatnimi żywymi świadkami tamtej historii pozostały cztery kobiety, uwiecznione w materiale filmowym „Kres podróży”. Dla nich sąsiadujący z „nieludzką ziemią” Iran istotnie okazał się „kresem” morderczej podróży, nową ojczyzną, miejscem  schronienia i domem rodzinnym na resztę dni. Do Iranu ze Związku Radzieckiego trafiły wraz z armią generała W. Andersa. W okresie od marca do września 1942 r. przybyło tam ponad 114 tys. Polaków, w tym 25 tysięcy cywilów, spośród których 13 tysięcy stanowiły dzieci.

Dzieci znalazły schronienie w Isfahanie, gdzie utworzono dla nich prawie dwadzieścia polskich szkół z internatami. Ze względu na bardzo zły stan zdrowia, śmiertelność wśród repatriantów była duża. Zmarło  2806 osób, w tym 650 wojskowych. Ich groby kryją dwa polskie cmentarze wojenne i polskie kwatery na innych cmentarzach, głównie ormiańskich. Polskie nekropolie to: Cmentarz Dulab w Teheranie ,cmentarz w Bandor Anzali oraz mały cmentarz w Isfahanie.  W sumie, w 1942 roku w Iranie znalazło schronienie  115 742 żołnierzy armii generała Władysława Anders oraz 37 272 cywilów. Żołnierze opuścili Iran już na przełomie 1943 i 1944 roku. II Korpus został skierowany do walk na froncie włoskim.
W Teheranie utworzono Delegaturę Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Do Meszhedu przybyły m.in. dzieci z polskiego sierocińca w Aszchabadzie w Turkmenii. Z obozu w Pahlevi. Zmarło tu 650 osób. Żołnierzy kierowano do Iraku, a ludność cywilną do obozów w Teheranie, gdzie znajdowały się  cztery z siedmiu obozów, w tym jeden dziecięcy, lub poza granice Iranu (przez obóz przejściowy w Ahwazie – do Afryki brytyjskiej, Palestyny i Indii). W 1943 roku pozostało zaledwie dziewięć tysięcy dwustu Polaków. W kolejnym roku populacja polonijna zmniejszyła się dwukrotnie.
Podobnie jak w Teheranie, także w Isfahanie – „mieście polskich dzieci” – powstały w latach 1942-1944 sierocińce i placówki edukacyjno-wychowawcze dla ok. 20 tysięcy polskich dzieci. Jeszcze w
1945 roku w Iranie nadal przebywało 3,6 tysiąca Polaków (1,6 tysiąca w Teheranie, 1,1 tysiąca w Ahwazie, 900 osób w Isfahanie). Część dzieci wyjechało po wojnie do Nowej Zelandii, część przeniesiono do Libanu, Palestyny i Egiptu.
Kres podróży – irańska Polonia
W połowie lat pięćdziesiątych Polaków w Iranie zaczęło gwałtownie ubywać. Jednak część Polek zawarło związki małżeńskie z Irańczykami i zdecydowało o pozostaniu w nowej ojczyźnie. Jednak już w 1958 roku zaledwie 10 osób legitymowało się polskim obywatelstwem). Obecnie w Iranie mieszka tylko kilka Polek oraz kilkanaście osób mających pochodzenie polskie.  Z ostatnimi żyjącymi Polkami mieszkającymi w Teheranie  spotkałam się w 2007 roku przy realizacji filmu dokumentalnego poświęconego losom Polaków na szlaku irańskiej tułaczki. Film „ Kres podróży”  jest w całości poświęcony historii dzieci i kobiet Polskich , których okrutny los zawiódł z ojczyzny do dalekiej Persji. Nasze bohaterki to Panie: Helena Stelmach, Aniela Wojciechowska, Maria Bojdan oraz Olga Fazel, które opowiadają o swojej wojennej tułaczce  i życiu w Iranie. Jako małe dziewczynki trafiły do obozu w Szandape. Był to obóz dla Polaków , którzy przybyli do Iranu szlakiem przez Morze Kaspijskie. Ponieważ Szah Iranu Reza Pahlavi pozwolił na pięcioletni pobyt uchodźców w swoim kraju, natychmiast zorganizowano szpitale dla chorych i polskie szkoły. W tym czasie bardzo dużo dzieci i dorosłych chorowało na tyfus.  Pani Maria Bajdan wspomina jak bardzo byli zabiedzeni, brudni i chorzy i jak długo trwało przywracanie im ludzkiego wyglądu. W Isfahanie utworzono około 20 ochronek dla dzieci. Ich prowadzeniem zajęli się francuscy misjonarze Lazaryści i polscy nauczyciele. Powołano w Isfahanie polskie harcerstwo. Powstało polskie duszpasterstwo przy kościele Matki Boskiej Różańcowej .
Po upływie pięciu lat, większość uchodźców zdecydowała się na wyjazd z Iranu aby dalej walczyć o  Niepodległą Polskę. Około kilkaset kobiet  postanowiło pozostać. Większość z nich straciła swoje rodziny i nie chciały dalszej tułaczki zaczynać w pojedynkę. Niektóre wyszły za mąż za żołnierzy armii perskiej. Tam znalazły swój dom i założyły własne rodziny. Pani Maria Bojdan jak również Pani Helena Stelmach utrzymały polskie tradycje w swoich perskich domach. Mimo że ich mężowie oraz dzieci byli muzułmanami one same zachowały wiarę przodków, uczęszczały na nabożeństwa do katolickiej świątyni, a w domach utrzymały polskie tradycje obchodzenia Świąt Wielkanocnych i Bożonarodzeniowych. Tęsknota za krajem była ogromna ale zdawały sobie sprawę ,że nie mogą wyemigrować ze swymi irańskimi rodzinami ani do Europy ani do Ameryki . Do końca panowania Szaha ich mężowie byli czynnymi wojskowymi a po rewolucji już nie mogły nigdzie wyjechać. Dziś ich Polską jest Ambasada Polski w Teheranie gdzie spotykają się na różnych uroczystościach i gdzie mogą czuć się jak w ojczyźnie. Mogą zdjąć z głów tradycyjne chusty, porozmawiać po polsku a przede wszystkim spotkać się z rodakami.
Polonica
Dzięki pomocy Ambasady Polskiej w Teheranie mogłam zgłębić polską historię w Iranie. Miałam możliwość odwiedzenia wszystkie miejsc związane z tułaczką Polaków. Takim szczególnym miejscem jest Isfahan, nazywany „ polskim miastem”. W trakcie  naszego  pobytu odwiedziliśmy  takie miejsca jak: kwatera polska na ormiańskim cmentarzu w Isfahanie, kaplica sióstr szarytek (jest tam tablica ufundowana przez Dzieci Isfahanu) oraz Kościół Matki Boskiej Różańcowej w dzielnicy ormiańskiej. Od XVIII kościół prawnie należy do niewielkiej dzisiaj wspólnoty katolików obrządku ormiańskiego. W 2007 roku staraniem włoskiej fundacji Anastasia i Nuncjatury Apostolskiej w Teheranie rozpoczęto remont świątyni Matki Bożej Różańcowej. W kościele tym znajduje się tablica ufundowana przez Polskie Dzieci Isfahanu, szkoda, że wciąż pozostaje zaniedbana i zdewastowana. Niestety, ten tak niezwykle cenny dla nas obiekt noszący ślady polskiej historii jest pod stalą kontrolą władz miejskich Isfahanu.  Podobnie, jak kaplica sióstr szarytek jest prawie niedostępna dla  zwiedzających ze względu na bliskie sąsiedztwo z madrasą (szkołą muzułmańską) – wejście do kaplicy prowadzi przez dziedziniec szkoły. Siostry są  systematycznie  usuwane z kaplicy.
Jak poinformował nas ówczesny Ambasador Pan Witold Śmidowski, że na początku listopada 2008 r. ponownie odwiedzić wspomniane miejsca. Kaplica sióstr szarytek oraz cmentarz w Isfahanie pozostały bez zmian. Jak na warunki irańskie wszystko pozostało w porządku. Natomiast prace renowacyjne w kościele Matki Boskiej Różańcowej, niegdyś „polskim kościele” były bliskie zakończenia. Kościół został co prawda oddzielony murkiem w poprzek dziedzińca od części, gdzie znajdowała się ochronka dla polskich dzieci – obecnie mieści się tam szkoła artystyczna. Starano się zachować dawny charakter miejsca, np. stare posadzki lub drewniane drzwi, choć nie ustrzeżono się wpadek, jaką  jest zupełnie współcześnie wybrukowany dziedziniec. Znajdująca się w kościele tablica wotywna, jak dotąd, nie została odnowiona, ale można się spodziewać, że nastąpi to w niedługiej przyszłości. Projekt renowacji tej cennej pamiątki upamiętniającej pobyt Polaków pragną sfinansować Polki z „Koła Wychowanków Szkół Polskich Isfahan-Liban” z Wielkiej Brytanii.
Spośród Pań, które wystąpiły w moim  filmie niestety odeszły już Panie Amelia Wojciechowska i Olga Fazel. Ambasada Polski w Teheranie wydała w języku angielskim i perskim album zatytułowany „Polska i Iran”, a w nim uwiecznione ślady polskiej bytności w Iranie na przestrzeni dziejów. Znaczący rozdział został poświęcony uchodźcom z lat II Wojny Światowej, w tym Polkom, które znalazły w Iranie swój dom.   Autorem artykułu jest Reza Nikpour, syn Pani Heleny Stelmach. Razem z Alirezą Dolatszahim, autorem książki w języku perskim „Polacy w Iranie”, starają się powołać Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Irańskiej. Tę inicjatywę mocno wspiera Ambasada Polska w Teheranie widząc w nim pomoc w ocaleniu pamięci o najnowszej historii polskiego tułactwa i powstałych polsko-irańskich koneksji. Dla nielicznych Polaków, dla których po gehennie w sowieckich łagrach gościnny Iran stał się miejscem schronienia, dla wielu wiecznego spoczynku, a dla niektórych nową ojczyzną. Ludzie odchodzą, a ślady niedawnej obecności zaciera ząb czasu. Co zostanie z tej niezwykle skomplikowanej historii? Jaki pozostaną po niej ślady? Wiele możliwości daje rozwijający się ruch turystyczny i pielgrzymkowy do Iranu. W tak egzotycznym kraju znajduje się tyle „świętych miejsc” naznaczonych  heroizmem wiary, miłości do Ojczyzny i polskiej kultury.
Anna Apolonia Walczyk