Irak- jego chrześcijanie i co dalejMiałam szczęście dogłębnie poznać problemy irackich chrześcijan w 2004 i w 2006 r. Wówczas przybyłam do Damaszku, aby nakręcić swój nowy film dokumentalny o prześladowaniu chrześcijan w Iraku. Spotkałam ich osobiście w ubogiej dzielnicy Kashkool  przy kościele Melchickim św. Bazylego. Jest tam dom pielgrzyma i stołówka dla ubogich, prowadzona przez melchickie siostry zakonne. Gromadzą się tam całe rodziny chrześcijańskich uciekinierów. Paradoksalnie, z gościnności bizantyjskich melchitów korzystali asyryjscy chrześcijanie z Apostolskiego Kościoła Wschodu (nestorianie), syryjscy „jakobici” i katoliccy chaldejczycy, którzy w Iraku stanowili przeważającą większość chrześcijańskiej mniejszości.

Wówczas zauważyłam, że wszyscy chrześcijańscy uchodźcy, bez względu na wyznanie czy obrządek, dzielą ten sam los. Są prześladowani za to, że wierzą w Jezusa Chrystusa. Opuścili Irak, Bagdadu, Mosulu ze względu na prześladowania i niebezpieczeństwo utraty życia za wyznawaną wiarę. Opowiadali, że przekraczając granicę z Syrią trafiali do obozów dla uchodźców. Ale szybko rząd syryjski zrezygnował z takiej formy pomocy. Zajęły się nimi organizacje Czerwonego Krzyża oraz Czerwonego Półksiężyc, a przede wszystkim różnego rodzaju kościelne organizacji charytatywnych, które wspierają ich i całe rodziny w znalezieniu dachu nad głową i zdobywaniu środków do przetrwania. W latach 2005 – 2006 przeszła największa fala emigracji z Iraku. Głównie do sąsiedniej Syrii i Jordanii. Uciekali Szyici prześladowani przez Sunnitów, Sunnici mordowani przez Szyitów, Kurdowie walczący o narodową wolność, ale głównie oni, chrześcijanie, obarczani winą za wszystko i przez wszystkich. Oskarżano ich za winnych amerykańskiej inwazji i za wejście pozostałych wojsk koalicji, za pomoc żołnierzom, zwłaszcza irackich tłumaczy w bazach wojskowych. Ponieważ państwa zachodniej koalicji postrzegane są na Bliskim Wschodzie za kraje tradycyjnie chrześcijańskie, muzułmanie uważają, że iraccy chrześcijanie są ich naturalnymi sprzymierzeńcami, swoistą „piątą kolumną” i dlatego muszą ponieść karę za zdradę swojego kraju.
Jak mi opowiadali, prześladowania zaczęły się w dzielnicy Dora w Bagdadzie, historycznej dzielnicy chrześcijańskiej, gdzie mieszkało ich najwięcej, z dużą liczbą parafii i świątyń. Obecnie po większości z nich pozostały ruiny, zostały zniszczone przez fanatyczne ugrupowania muzułmańskie. To właśnie z tej części Bagdadu pochodzą zdjęcia, które obiegły cały świat, a które dokumentują dziejący się na naszych oczach dramat i agonię chrześcijaństwa w Iraku. Jego znakiem jest morderstwo dokonane na abpie Paulusie Faraj Rahhoi i wielu duchownych, wysadzane w powietrze świątynie i budynki kościelne w centrach irackiego chrześcijaństwa w Bagdadzie i Mosulu, oraz na terenie całego Iraku. Zbombardowane, zdewastowane i okradzione świątynie, a duchowni, zakonnicy i zakonnice wypędzeni ze świątyń, szkół i instytucji kościelnych.
Uchodźcy często podkreślali, że traktowano ich tak bestialsko tylko za to, że są chrześcijanami. Wspominali z trwogą, że wystarczyło, aby ktoś z muzułmańskich sąsiadów doniósł na nich, wówczas terroryści współpracujący z Al Qaidą wchodzili do ich domów i zabijali całe rodziny.To powtórzyło się w 2014 roku w Mosulu kiedy muzułmańscy sąsiedzi donosili na chrześcijan do terrorystów z PI.
Napadano nawet na wracających z zajęć studentów pod pretekstem, że chrześcijańskie dziewczęta nie nakrywają głów hidżabem. Za brak hidżabu zginęła młoda chrześcijanka w Qarakosh, niedaleko Mosulu. Nie pomogły tłumaczenia ,że chrześcijankę nie obowiązuje nakaz zakrywanie twarzy i włosów.  W  meczetach zaczęły się nawoływania do „świętej wojny” przeciwko „krzyżowcom”. Aby łatwiej kontrolować tereny należące do chrześcijan i skutecznie wprowadzać tam zasady prawa islamskiego, w 2007 r. komórka Al Qaidy w Bagdadzie przeniosła się z dzielnicy Anbar do chrześcijańskiej dzielnicy Dora. Chrześcijańskich autochtonów, głównie Asyryjczyków zmuszono do płacenia jizya, rodzaju podatku nakładanego na chrześcijan i Żydów. Ów podatek obowiązywał od 630 do 1918 r., głównie za czasów imperium osmańskiego. Został oficjalnie zniesiony, wraz z upadkiem imperium i powstaniem arabskich republik na jego gruzach. Jednak szejk głównego meczetu w Dora osobiście wizytował każdą chrześcijańską rodzinę, zmuszając ją do płacenia podatku w wysokości 190 dolarów. Jeśli rodzinę nie było stać na taką sumę, zmuszano ją do przejścia na islam. W przeciwnym wypadku, musiała opuścić swój dom, który przejmowali muzułmanie. Pobierano też opłatę od chrześcijan za tak zwane ”łatwe wyjście” z dzielnicy Dora w wysokości 200 od osoby i 240 dolarów za samochód. Nagminnie dochodziło do porwań dzieci, by w ten sposób zmusić chrześcijan do opuszczenia Iraku. Okup, jakiego żądano były niemożliwy do zapłacenia przez biedniejsze rodziny, a sumy dochodziły do kilkudziesięciu tysięcy dolarów za uwolnienie dziecka.
Warunkiem Al Qaidy odnośnie pozostania w Bagdadzie było porzucenie swojej chrześcijańskiej wiary i przejście na islam. Dlatego asyryjski patriarcha Mar Addai II nawoływał do trwania przy swojej wierze za wszelką cenę nawet za cenę śmierci. Prosił, aby nie pozwalano chrześcijańskim dziewczętom na wychodzić za mąż za muzułmanów, gdyż z takich małżeństw dzieci już nigdy nie będą mogły być chrześcijanami. Jak opowiadali moi rozmówcy, prześladowania nasilały się do tego stopnia, że mieli zakaz sprzedaży niearabskich produktów, oraz rozpowszechniania niearabskiej muzyki. Ograniczano im prawa do tego stopnia, że, mimo posiadanego wykształcenia, nie mogli dostać żadnej pracy. Ale najgorsze dla nich było to, że zaczęto ich zabijać za krzyż, za krzyż znaleziony w mieszkaniu lub noszony na szyi. To właściwie spowodowało ich masowy exodus z Iraku.
Uciekali z domów w popłochu tak, jak stali, bez bagażu, bez rodzinnych pamiątek a nawet bez dokumentów. Samochodami i tym, co kto miał, pod osłoną nocy. Całymi rodzinami uciekali ku granicy syryjskiej i jordańskiej lun na teren biblijnej Niniwy ( tereny Kurdyjskie wokół Erbil i Mosulu). Ucieczki były również niebezpieczne. Na drogach grasowały bandy, które łupiły resztki dobytku i pieniędzy, zabijano uciekinierów, aby nie było świadków zbrodni. Niestety, trwa to do dziś. Bandyci nie oszczędzają nikogo, nawet duchownych. Dziś w Jordanii jedynie można otrzymać wizę tymczasową i zostać legalnym emigrantem na okres 6 miesięcy a później następne lata pracować na czarno bez uposażeń dla uchodźcy a w Syrii od pięciu lat jest wojna .  Chrześcijanie żalili się, że nie mają pozwolenia ani na podjęcie jakiejkolwiek legalnej pracy, ani na naukę swoich dzieci w jordańskich szkołach.

Wszystko powtórzyło się w 2014 roku w Mosulu i w Qarakosh

przypominamy relację  siostry franciszkanki :

Jestem zakonnicą z irackiego Mosulu, który jest drugim co do wielkości miastem po Bagdadzie . To świadectwo napisałam dla naszego zgromadzenia aby pozostało dla innych.„Miasto Mosul zostało podbite przez ISIS po krwawej walce w czerwcu 2014 roku. ISIS spędzało chrześcijan z miasta na przedmieścia Mosulu dzielnica po dzielnicy dając chrześcijanom w regionie trzy alternatywy: przejście na islam, hołd (dżizja) dla państwa islamskiego oraz porzucenia miasta Mosul ale bez zabierania dobytku. Około 50000 chrześcijan Syryjskich katolików wyruszyło w nocy 06/08/2014 z miasta zwanego Qaragosh , które znajduje się niedaleko Mosulu, opuszczając Irak. Około 12 tysięcy rodzin jest uchodźcami. Większość przebywa jeszcze w Kurdystanie, ale około 3000 rodzin już wyemigrowało do Libanu, Jordanii, Turcji i Europy. Wciąż przynoszą głos i świadectwo tak wielu męczenników za wiarę na ziemi irackiej . Chrześcijanie w jedną noc stracili wszystko, a teraz żyją rozproszeni z wielkim trudem. 06.08.2014 Byłam tam tego dnia ze wszystkimi ludźmi , którzy nie wyrzekli się swojej wiary i nie poddali się brutalnej dominacji ISIS. Chrześcijanie Mosulu i całej równinie Niniwy zostali zmuszeni, niemal z dnia na dzień do porzucenia swoich domów i całego swojego dobytku zamieszkując w skrajnie trudnych warunkach w irackim Kurdystanu w Turcji i w krajach europejskich, w których jednak tylko mniejszość z nich znalazła schronienie. Muzułmanie teraz chcą wyrwać nas z naszej ziemi.

Ziemia , która jest podlewana krwią męczenników. Gdzie Hammurabi pisał swoje ustawy, gdzie Prorok Jonasz wołał do ludzi z Niniwy do pokuty i nawracania się. Zmiłuj się nad nami Boże ! Od czerwca 2014 roku ponad 120 tysięcy chrześcijan zostało wysiedlonych i są bezdomnymi w regionie Kurdystanu w północnym Iraku , pozostawiając za sobą swoje dziedzictwo i wszystko na co pracowali na przestrzeni wieków . To wyrywanie i profanowanie miejsc, które do tej pory należały do chrześcijan oraz uczynienie z chrześcijan uchodźców na ciele i duszy ma na celu pozbawienie nas człowieczeństwa i godności .

Dolewanie oliwy do ognia nastąpiło z inicjatywy i działania podejmowanego zarówno przez iracki rząd i kurdyjskim rząd regionalny. Chodzi o pomoc dla chrześcijan i ochronę ich przed ISIS. Poza możliwością wjazdu chrześcijan w tym regionie, rząd Kurdystanu nie zgłosił żadnej pomocy finansowej lub materialnej. Mogę zrozumieć wielki wstrząs i chaos który zapanował i to co przyniosły wojenne wydarzenia , które sięgnęły aż do Bagdadu i Erbi.l Ale wciąż już prawie półtora roku chrześcijańscy obywatele Iraku nadal potrzebuje pomocy. Wiele osób spędziło kilka dni lub tygodni na ulicach przed znalezieniem schronienie w namiotach, szkołach i salach. Dzięki Bogu, Kościół w regionie Kurdystanu zgłosił i edytował w pierwszej chwili pomoc dla chrześcijan i naprawdę robił wszystko, aby poradzić sobie z katastrofą. Budynki należące do kościoła zostały otwarte i udostępnione, aby zapewnić schronienie wysiedlonym i dostarczali żywność i inne podstawowe potrzeby w celu zaspokojenia pilnych potrzeb ludzi. Zapewnili również bezpłatną opiekę zdrowotną. Co więcej, Kościół uruchomił wiele inicjatyw pomocowych na świecie, na które odpowiedziały organizacje humanitarne .

Dziś jesteśmy wdzięczni za wszystko co zostało zrobione , a większość ludzi , którzy znaleźli schronienie w niewielkich pojemnikach prefabrykowanych lub w niektórych pustych domach i garażach do dziś mogą tam mieszkać. Oczywiście jest to lepszym i niezawodnym rozwiązaniem niż perspektywa życia na ulicach lub w opuszczonych budynkach . Niestety te małe pomieszczenia służące za tymczasowe domy są bardzo przepełnione. To jest oczywiście źródłem napięcia i konfliktów. Jest wielu, którzy mówią: ” Dlaczego chrześcijanie nie opuszczą Iraku i nie udadzą się do innego kraju i zaczną wszystko od nowa ? ” . Na to pytanie chciałbym odpowiedzieć w ten sposób: Dlaczego powinniśmy porzucić swój kraj ? co takiego zrobiliśmy aby na to zasługiwać ?
Chrześcijanie z Iraku od wieków zamieszkiwali te ziemie . Korzenie naszej wiary są opisane w Starym Testamencie . Chrześcijaństwo dokonało się w Iraku od samego początku , poprzez modlitwę i świadectwo Tomasza i innych apostołów w pierwszych Kościoła. Obecne prześladowania, które doznaje nasza społeczność są najbardziej brutalne w naszej historii. Nie tylko zostaliśmy wyrzuceni z naszych domów ,pozbawieni nieruchomości i gruntów ale także zniszczyli nasze dziedzictwo . Państwo Islamskie niszczy wciąż i nadal bombarduje nasze kościoły, wykopaliska archeologiczne i święte miejsca Behnama i Sara , liczne klasztory z czwartego wieku oraz ostatnio spalony klasztor Św. Jerzego w Mosulu.

Po tym jak Mosul został opanowany przez ISIS rząd kurdyjski obiecał bronić wszystkie miasteczka i wsie (których większość z nich byłą zamieszkana przez chrześcijan i jezydów) i rozmawiał z biskupami wszystkich rytów chrześcijańskich ,że zapewnią im pełną ochronę. Więc biskupi i księżą postanowili, że wierni pozostaną w domach mając zapewnioną ochronę wojsk peszmerga. Niestety z każdą chwilą kiedy ISIS przybliżało się strach był coraz większy tym bardziej, że większość okolicznych wsi po odcięciu elektryczności i wody opuściła swoje domy. Wielka tragedia stał się kiedy rankiem 6/8/2014 spadły pociski na domy w Qarakosh i ginęli ludzie. To przyniosło coraz większy strach w sercach wszystkich ludzi , którzy zaczęli uciekać dalej na północ kraju do Kurdystanu . Jest dziwne, że w nocy wszystkie wojska kurdyjskie, który był wcześniej widoczne aby nas bronić zniknęły. Dlatego nawet po zapewnieniach biskupów i kapłanów oraz zakonników ,że będzie wsparcie od kurdyjskich wojsk ludzie uciekają z Kurdystanu. Chrześcijanie już nie ufają nikomu . Przez dwa dni w Sindoci i Dahok (miasta kurdyjskie) zmuszały nas do podpisania dokumentu zawierającego swoje poparcie dla deklaracji niepodległości państwa kurdyjskiego i terytorium Niniwa Gubernatorstwo Narodowe sprzymierzonego regionu Kurdystanu. „

Dziś kiedy po latach tułaczki chrześcijanie i duchowni próbują powrócić do Bagdadu nie wiedzą czy uda im się odzyskać z rąk Muzułmanów klasztory, świetlice prowadzone przez siostry zakonne czy prywatne domy. Nie ma nic pewnego a jednak próbują pomału otwierają świetlice przyjmują dzieci uchodźców , zaczynają prowadzić naukę katechizmu, wspierają rodziny uchodźców i otwierają kościoły. Mimo panującego niebezpieczeństwa w Bagdadzie chcą aby jak dawniej mieszkali chrześcijanie na swojej biblijnej ziemi.

FAW zna rodziny chrześcijańskie  i ich problemy od 2004 roku  dlatego chcemy im pomagać w tym powrocie historycznym do Bagdadu.

raport napisany przez Anna Apolonia Walczyk