Byłam w kilku obozach dla uchodźców w Iraku , w Turcji , w Libanie i w Jordanii. Od 2012 roku odwiedzam czyściec , w którym są ci co wyrwali się z piekła.
Każda wizyta i rozmowa z mieszkańcami obozów jest przejmująca i stresująca. Każdy chce wyrazić swój ból i opowiedzieć co przeżył. Każdego trzeba wysłuchać nawet jeśli jest ciężko powstrzymać łzy. A na końcu jest bardzo trudno wsiadać do samochodu, machać na pożegnanie i jechać do swojego lepszego świata ,a jeszcze gorzej wiedzieć że nie zmienimy ich losu bo nie mamy takiej możliwości ani prawnej ani finansowej.Oni nam i w nas wierzą. Tylko czy my jesteśmy godni ich zaufania?
Następna nasza okrutna rola to pokazywanie zdjęć dzieci z obozów dla uchodźców i opowiadanie o nich wszystkim tym , których prosimy o dotację. Każdy kto pracuje w obozach lub pomaga wie że pokazywanie zdjęć dzieci to jedyna sposobność na zebranie dla nich pieniędzy na minimalne polepszenie tego paskudnego bytu w obozach . Zawsze w obozach jest błoto, kamienie, kałuże i wieje wiatr…zimno w zimę i upalnie latem..Nie cierpię odwiedzać dzieci w obozach szczególnie kiedy nie mamy nic do zaoferowania, chociaż one niczego nie oczekują o nic nie proszą. Cieszą się z każdego drobiazgu otrzymanego : cukierek, smycz na klucze ( chociaż nie mają kluczy bo nie mają domów ani szaf w pokojach- absurd prezentu). Jedynie chcą z nami porozmawiać i pośmiać się wspólnie. Lubią pozować do zdjęć i same na naszych aparatach robić zdjęcia swoim kolegom. Są zawsze uśmiechnięte . Stoimy tak na przeciw siebie ja w ciepłych pantoflach a oni w starych sandałach. Stoimy tak po kostki w błocie. Im to nie przeszkadza nie widzą różnicy i ironii losu. Mnie jest wstyd ale dzięki Bogu oni tego nie czują bo przecież dla nich takie to oczywiste ,że ja z lepszego świata „bogata pani” a one proste dzieciaki spędzające lata w obozie dla uchodźców. Co róż ktoś taki jak ja ich odwiedza , ściska ręce , uśmiecha się ,robi zdjęcia i wsiada do samochodu i odjeżdża. Nie cierpię jeździć do obozów to przygnębia i zostaje bardzo długo w głowie i w sercu. Ale trzeba powiedzieć „nie” beznadziejności bytu tych dzieci i pomóc. Zakup butów, okryć czy lekarstw jest bardzo potrzebne mimo ,że dzieci tam zostaną w tych przerażających obozach. Są ludzie wolontariusze , którzy nie poddają się i wciąż walczą o dobro dzieci. Są i Darczyńcy , którzy pomagają.
Dziękuję Wam wszystkim za każdą Waszą pomoc dla mieszkańców obozów.