Qarakosh - Irak 1Konwersja lub śmierć…
To można usłyszeć w Mosulu drugim pod względem wielkości mieście w Iraku. W 2003 roku przed inwazją amerykańską w Iraku było około 35.000 wiernych Kościoła chrześcijańskiego. Kilka lat później jest ich tylko 3000. Dziś w Mosulu nie ma już chrześcijan.

Ostatni uciekli w 2014 roku kiedy PI (Państwo Islamskie) zaatakowało miasto. Mosul było nazywane perłą północy Iraku leżącym od również pięknego miasta Bagdadu 400 km . Na północy Iraku chrześcijanie mieszkali już od 3 wieku aż do 2014 roku. Rok 2014 to rok kiedy na ulicach pojawiły się czarne flagi i bojownicy Państwa Islamskiego. Wkroczył terror i prześladowania, ci co jeszcze nie uciekli myśleli ,że pozwolą im pozostać w swoich domach . Niestety wszystko z każdym dniem się zmieniało. Nasiliły się porwania i wymuszanie okupu, opłaty nałożone przez Muzułmanów na innowierców czyli jizya ( mająca swoje korzenie w Koranie – 9,29).Koszt opłaty od osoby miesięcznie wynosił około 450 $ co było zbyt dużą sumą dla chrześcijańskich rodzin , które od wielu lat są prześladowane w Iraku. To wszystko doprowadziło do ucieczki z miasta przed PI. Niestety pierwsze rabunki mienia pozostawionego dokonane zostały przez muzułmańskich sąsiadów a reszta przez bandy PI. Chrześcijanie z Iraku nie mają do czego wracać. Wciąż znajdują chwilowe schronienie w sąsiedniej Jordanii , która ich przyjmuje ale bez nadania statusu uchodźcy co niestety nie pozwala na wsparcie finansowe przez ONZ , UNHR oraz inne organizacje wspierające uchodźców. W odróżnieniu od syryjskich uchodźców nie dostają pomocy medycznej ani pieniędzy na szkołę dla dzieci. Pomoc nadchodzi z kościołów gdzie pracują iraccy księża , którzy sami organizują pieniądze na posiłki dla najuboższych, starszych i dzieci, paczki świąteczne, pomoc w wypełnianiu dokumentów z prośbą o wyjazd do Kanady lub Australii. Iraccy chrześcijanie nie wyruszają w drogę do Europy nie chcą narażać życia bo znają to od kilku lat. Sami się organizują pracując na czarno i czekają na wyjazd tam gdzie jak mówią nie będą musieli słuchać się muzułmanów. W swoich relacjach z tego co się wydarzyło w Iraku w 2014 roku powtarzają jak zostali zdradzeni przez swoich sąsiadów Muzułmanów oraz przez oddziały Peszmergów. Nie byli chronieni również przez skorumpowany rząd iracki , który nie ma władzy na północy. Nie są też zadowoleni z tego co mówią hierarchowie Kościoła w Iraku aby pozostali na swojej ziemi i nie wyjeżdżali. Twierdzą że zwykli wierni nie mają takich warunków jak ich duchowni aby latać po świecie i wracać do Iraku kiedy się chce. Są rozżaleni i kiedy w Ammanie są spotkania z organizacjami charytatywnymi przychodzą z nadzieją ,że ktoś im radykalnie pomoże. A mają tak dużo problemów ze zdrowiem, z brakiem pracy, z niemożliwością kontynuacji edukacji swoich dzieci . Z bezsilnością wobec sytuacji, która wywróciła im całkowicie życie do góry nogami.

spotkaliśmy się z rodzinami irackich chrześcijan w Ammanie i zebraliśmy świadectwa oraz relacje z tego co się wydarzyło w 2014 roku w Mosulu i w Qarakosh. Spotkaliśmy się też z księżmi irackimi , którzy pomagają uchodźcom irackim na terenie Jordanii. To oni dźwigają cały ciężar poszukiwania środków finansowych na rodziny w potrzebie.

FAW dzięki Państwa pomocy od lat wspiera irackich chrześcijan poprzez projekt Qarakosh – Irak .Te osoby, które już pomagały wspólnocie chrześcijan w Iraku i w Jordanii znają ich historię. Dziś możemy spróbować ponownie chociaż trochę pomóc – chcemy wesprzeć konkretne rodziny w Ammanie które od ponad roku tkwią w trudnej sytuacji. Chcemy pomóc wspierając edukację tych dzieci. Opłatę za książki, dojazdy do szkoły oraz wyposażenie tornistra.
Ponownie otwieramy nasz projekt Qarakosh- Irak